Kształtowanie Polityki Badań Interdyscyplinarnych Ukryte Sekrety Sukcesu

webmaster

A diverse group of Polish professionals, including an urban planner, an economist, a sociologist, and an engineer, are gathered around a large conference table in a modern, well-lit office. They are engaged in an active discussion, pointing at a blueprint and a digital display that illustrates a revitalization project for a post-industrial district. The scene emphasizes collaborative problem-solving and the breaking down of knowledge silos. All individuals are fully clothed in professional, modest business attire. Perfect anatomy, correct proportions, natural poses, well-formed hands, proper finger count, natural body proportions. High-resolution professional photography, vibrant colors, clear focus, appropriate content, safe for work, family-friendly, studio lighting.

Kiedyś myślałem, że tworzenie polityki to prosta sprawa – zbierasz ekspertów z jednej dziedziny, oni dają radę i gotowe. Ale życie, a zwłaszcza ostatnie lata, boleśnie zweryfikowało to przekonanie.

Patrząc na wyzwania, przed którymi stoi dziś Polska i cała Europa – od transformacji energetycznej, przez złożoność cyberbezpieczeństwa, po zarządzanie kryzysami zdrowotnymi – uświadomiłem sobie, że podejście jednodyscyplinarne to ślepa uliczka.

To jak próbować rozwiązać sudoku, znając zasady tylko dla jednego rzędu. Pamiętam, jak podczas pewnej dyskusji na temat przyszłości miast, jeden z moich kolegów, urbanista, zderzył się z totalnym brakiem zrozumienia ze strony ekonomistów, którzy nie widzieli nic poza słupkami.

To pokazuje, jak kluczowe staje się łączenie perspektyw – nie tylko naukowych, ale i społecznych. Coraz częściej mówi się o konieczności integracji nauk humanistycznych z technicznymi, a nawet z elementami sztuki, by tworzyć polityki, które naprawdę odpowiadają na potrzeby obywateli, a nie tylko na papierowe wskaźniki.

Widzimy to w projektach finansowanych z funduszy europejskich, gdzie interdyscyplinarność jest już wymogiem, a nie opcją. Przyszłość polityki leży w zdolności do syntezy wiedzy, a nie w jej segregowaniu.

Dokładnie to wyjaśnijmy!

Zanurzmy się w chaosie: Dlaczego silosy wiedzy muszą runąć?

kształtowanie - 이미지 1

Gdy pierwszy raz usłyszałem o „interdyscyplinarności” w kontekście tworzenia polityki publicznej, pomyślałem, że to kolejny modny frazes, którym akademicy próbują nadać sobie znaczenia.

Ale im głębiej wchodziłem w temat, tym bardziej uderzała mnie jego brutalna prawdziwość. Przecież widziałem na własne oczy, jak błędne decyzje rodziły się z braku zrozumienia perspektyw innych niż własna.

To jest coś, co przeżyłem wielokrotnie – siedząc na spotkaniach, gdzie inżynier patrzył na projekt jak na układ rur i złączy, ekonomista jak na bilans zysków i strat, a socjolog jak na sieć ludzkich relacji.

I każdy z nich był przekonany, że ma rację, a ignorancja innych doprowadzi do katastrofy. Pamiętam szczególnie jedną debatę o rewitalizacji postindustrialnej dzielnicy w Łodzi, gdzie specjaliści od infrastruktury chcieli wlać miliony w nowe drogi, zapominając, że bez stworzenia przestrzeni do życia i integracji, te drogi będą prowadziły donikąd.

To nie jest kwestia braku kompetencji, ale braku dialogu i wspólnego celu. Polityka to nie jest budowanie wieży z klocków jednego koloru; to raczej skomplikowana układanka, gdzie każdy element pochodzi z innego zestawu, a dopiero połączenie ich wszystkich tworzy spójny obraz.

Wyzwania, które wołają o wspólny front

Współczesne problemy, z którymi mierzy się Polska i cała Europa, są jak te skomplikowane łamigłówki, o których mówiłem. Nie da się ich rozwiązać, patrząc na nie tylko przez pryzmat jednej dziedziny.

Weźmy chociażby transformację energetyczną. Czy to tylko kwestia technologii? Absolutnie nie!

To równie mocno temat społeczny – jak przekonać ludzi do nowych rozwiązań, jak zagwarantować sprawiedliwość energetyczną, jak zarządzać rynkiem pracy, gdy zamykane są kopalnie.

Dodajmy do tego jeszcze ekonomię, psychologię społeczną, prawo międzynarodowe, a nawet etykę. Ktoś, kto chce stworzyć dobrą politykę energetyczną, musi usiąść przy jednym stole z inżynierem, socjologiem, prawnikiem, ekonomistą, a nawet psychologiem.

Inaczej stworzy się coś, co może i pięknie wygląda na papierze, ale w rzeczywistości jest kompletnie oderwane od życia i szybko uderzy nas rykoszetem.

Gdy brak empatii kosztuje miliony: lekcje z przeszłości

Miałem okazję uczestniczyć w kilku projektach, które od początku skazane były na porażkę właśnie dlatego, że zabrakło w nich interdyscyplinarnego podejścia.

Jednym z najbardziej bolesnych przykładów była próba wdrożenia nowego systemu zarządzania odpadami w pewnej dużej aglomeracji. Specjaliści od logistyki stworzyli perfekcyjny, z ich punktu widzenia, harmonogram wywozu śmieci.

Optymalny, wydajny, z minimalnymi kosztami. Problem? Nie wzięli pod uwagę nawyków mieszkańców, braku miejsca na segregację w starszych kamienicach czy po prostu ludzkiej niechęci do zmian, jeśli nie widzi się w nich sensu.

Efekt? Chaos, frustracja, tona niewysegregowanych śmieci i marnotrawstwo publicznych pieniędzy. To mnie nauczyło, że nawet najlepsze rozwiązanie techniczne czy ekonomiczne, bez zrozumienia ludzkiego czynnika i społecznego kontekstu, jest po prostu bezwartościowe.

Pamiętam minę urzędnika, który ze zdumieniem stwierdził: „Ale przecież to miało być tak proste!”. No właśnie, nic w polityce nie jest „proste”, jeśli patrzy się na to z tylko jednej perspektywy.

Architekci przyszłości: Jak budować mosty między dziedzinami?

Pamiętam, jak na jednej z konferencji dotyczących innowacji, ktoś rzucił zdanie, które utkwiło mi w głowie: „Przyszłość należy do tych, którzy potrafią rozmawiać w pięciu językach: technicznym, ekonomicznym, społecznym, ekologicznym i ludzkim”.

I wiecie co? To jest kwintesencja tego, o czym mówimy. Nie chodzi o to, żeby każdy był ekspertem we wszystkim – to niemożliwe.

Chodzi o to, żeby eksperci z różnych dziedzin nauczyli się ze sobą rozmawiać, słuchać i rozumieć. Moje doświadczenia pokazują, że największe przełomy następują wtedy, gdy pozornie odległe światy zderzają się ze sobą, tworząc nową jakość.

To jak z gotowaniem – pojedyncze składniki są dobre, ale dopiero odpowiednie ich połączenie tworzy coś wyjątkowego. W polityce jest podobnie – dobrej jakości polityka to wynik syntezy, a nie segregacji.

Widzimy to w udanych projektach rewitalizacyjnych, gdzie architekci współpracują z socjologami, psychologami, artystami i historykami, tworząc przestrzenie, które naprawdę żyją i służą ludziom.

Zespoły marzeń: Klucz do innowacyjnych rozwiązań

Kiedyś pracowałem nad projektem mającym na celu poprawę dostępności transportu publicznego dla osób starszych i z niepełnosprawnościami. Początkowo grupa inżynierów i specjalistów od logistyki przygotowała plany oparte wyłącznie na danych technicznych i statystykach.

Wszystko wydawało się być na swoim miejscu, wykresy szły w górę. Dopiero gdy dołączyła do nas osoba, która sama poruszała się na wózku, oraz gerontolog, zrozumieliśmy, jak wiele tracimy.

Ich doświadczenia i perspektywy, które wnieśli do dyskusji, zmieniły całe podejście. Nagle okazało się, że „optymalny” przystanek autobusowy dla inżyniera jest koszmarem dla osoby niewidomej.

To właśnie wtedy zrozumiałem potęgę prawdziwie interdyscyplinarnego zespołu, gdzie każdy głos jest równie ważny. To właśnie te „ludzkie” spostrzeżenia, często pomijane w czysto technicznych analizach, są tym, co odróżnia dobrą politykę od tej, która tylko “wygląda” na dobrą.

Inwestowanie w „rozmowę”: Gdzie szukać wsparcia?

Dziś, na szczęście, coraz więcej instytucji i programów zdaje sobie sprawę z wagi interdyscyplinarności. Fundusze europejskie, takie jak te z Horyzontu Europa czy programy operacyjne wspierające innowacje, wręcz wymagają od wnioskodawców pokazania, w jaki sposób ich projekty integrują różne dziedziny wiedzy.

To ogromna zmiana na plus. Pamiętam czasy, gdy do pozyskania grantu wystarczyła jedna, solidna specjalizacja. Teraz oczekuje się czegoś więcej – zdolności do myślenia poza schematami, do współpracy, do tworzenia synergii.

To sygnał, że świat wreszcie zrozumiał, że problemy są zbyt złożone, by zamykać je w ciasnych szufladach. Szukajcie programów, które promują współpracę między naukowcami, biznesem i społeczeństwem – tam znajdziecie prawdziwą przyszłość.

Cyfrowa rewolucja a humanizm: Nowy wymiar interdyscyplinarności

Kiedy patrzę na dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji czy zaawansowanych technologii cyfrowych, czuję jednocześnie ekscytację i pewną obawę. Ekscytację, bo widzę potencjał do rozwiązania problemów, o których kiedyś nawet nie śniliśmy.

Obawę, bo bez odpowiedniego balansu, bez głosu humanistów, etyków, socjologów, możemy stworzyć świat, który będzie technicznie perfekcyjny, ale ludzko pusty.

Moje doświadczenie z projektami AI pokazało mi, że najwięcej problemów pojawia się nie w sferze technicznej, ale wtedy, gdy zapominamy o tym, że technologia ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie.

Stworzenie algorytmu, który decyduje o wypłatach zasiłków, wymaga nie tylko wiedzy informatycznej, ale też głębokiego zrozumienia społecznego kontekstu, wrażliwości na nierówności i świadomości potencjalnych wykluczeń.

Inaczej zamiast pomagać, zacznie krzywdzić.

AI, czyli sztuka współpracy z maszynami

Rozwój AI to dla mnie osobiście fascynująca lekcja interdyscyplinarności na zupełnie nowym poziomie. Nie chodzi już tylko o współpracę między ludźmi różnych specjalności, ale także o dialog między człowiekiem a maszyną.

Musimy nauczyć się „rozmawiać” z algorytmami w taki sposób, by odzwierciedlały one nasze wartości, by były etyczne i sprawiedliwe. To nie jest zadanie tylko dla programistów.

Wymaga ono zaangażowania filozofów, psychologów, prawników, a nawet artystów, którzy pomogą nam zrozumieć i zdefiniować, czego naprawdę chcemy od tej technologii.

To jak tworzenie nowego języka, który pozwoli nam budować przyszłość, która będzie zarówno inteligentna, jak i ludzka. A to, musicie mi wierzyć, jest o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Kultura, sztuka i polityka: Niewidzialne mosty

Zawsze uważałem, że polityka, ta prawdziwa, dotykająca sedna problemów, powinna być traktowana jak forma sztuki. Nie chodzi o politykierstwo, ale o kreowanie wizji, o budowanie lepszego świata.

A sztuka, w moim odczuciu, zawsze była najbardziej interdyscyplinarną dziedziną. Łączy emocje, technologię, społeczeństwo, filozofię. Kiedyś byłem na wystawie poświęconej wpływowi sztuki na przestrzeń publiczną i byłem pod wrażeniem, jak proste instalacje artystyczne potrafiły zmienić zachowania ludzi w parkach czy na placach, gdzie twarda polityka urbanistyczna zawodziła.

To mnie uświadomiło, że czasem to, co niewidzialne, co dotyka sfery emocji i estetyki, ma większą moc niż najbardziej racjonalne argumenty. Polityka, która uwzględnia piękno, kulturę i duszę społeczeństwa, jest polityką kompletną.

Przełamywanie barier myślowych: Przyszłość jest interdyscyplinarna

Patrząc na to, co dzieje się wokół nas – od zmian klimatycznych, przez pandemie, po gwałtowne przemiany społeczne – jestem coraz bardziej przekonany, że jedyna droga naprzód to droga interdyscyplinarności.

Skończyły się czasy, gdy jeden ekspert z jednej dziedziny mógł pociągnąć za sznurki i rozwiązać problem. Dziś potrzebujemy orkiestry, w której każdy instrument gra inną partię, ale wszyscy tworzą wspólną melodię.

I to jest coś, co mnie ekscytuje! To wyzwanie, ale też ogromna szansa. Wierzę, że jeśli nauczymy się budować te mosty między dziedzinami, jeśli będziemy promować otwarty umysł i gotowość do słuchania, to stworzymy polityki, które nie tylko będą skuteczne, ale i sprawiedliwe, i co najważniejsze – naprawdę będą służyć ludziom.

To dla mnie prawdziwa misja, w którą angażuję się całym sercem.

Edukacja na miarę XXI wieku: Gdzie zaczyna się zmiana?

Kluczem do przyszłości, o której marzę, jest edukacja. Musimy zacząć uczyć interdyscyplinarności już od najmłodszych lat, na uniwersytetach i w instytucjach publicznych.

Pamiętam, jak na studiach mieliśmy zajęcia, które próbowały łączyć na przykład biologię z filozofią – wtedy wydawało mi się to dziwne i niepotrzebne. Dziś wiem, że to było patrzenie w przyszłość.

Potrzebujemy programów studiów, które nie zamykają studentów w jednej szufladce, ale zachęcają ich do wychodzenia poza ramy, do myślenia holistycznego.

Gdybyśmy od początku uczyli naszych przyszłych decydentów, że świat jest złożony, a rozwiązania wymagają wielu perspektyw, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.

To jest inwestycja, która zwróci się z nawiązką.

Od teorii do praktyki: Jak to wprowadzić w życie?

Wprowadzenie interdyscyplinarności w życie to nie tylko kwestia chęci, ale też konkretnych działań. Potrzebujemy:

  1. Platformy współpracy

    Stworzenia stałych platform i forów, gdzie specjaliści z różnych dziedzin mogą się spotykać, wymieniać doświadczeniami i wspólnie pracować nad rozwiązaniami. To mogą być interdyscyplinarne laboratoria pomysłów, think tanki, czy nawet zwykłe, regularne spotkania.

  2. Wspólne języki i słowniki

    Opracowania wspólnych słowników i ram pojęciowych, które pozwolą ekspertom z różnych dziedzin zrozumieć się nawzajem, eliminując bariery terminologiczne. To coś, co często bywa pomijane, a jest kluczowe!

  3. Elastyczne budżety

    Zapewnienia elastyczności w finansowaniu projektów, które promują interdyscyplinarność, bo one często nie pasują do sztywnych ram finansowych, przewidzianych dla jednej, konkretnej dziedziny.

  4. Kultura otwartości

    Wspierania kultury otwartości, ciekawości i szacunku dla wiedzy z innych dziedzin. To kwestia mentalności, którą trzeba budować oddolnie i odgórnie.

To trudne, ale możliwe. I absolutnie niezbędne, jeśli chcemy budować lepszą przyszłość.

Przemyślana polityka to spójna całość: Moja wizja przyszłości

Kiedy zamykam oczy i wyobrażam sobie idealny proces tworzenia polityki, widzę salę pełną ludzi – nie tylko polityków i urzędników, ale też naukowców różnych specjalności, artystów, przedstawicieli organizacji pozarządowych, a co najważniejsze, zwykłych obywateli.

Wszyscy rozmawiają, dyskutują, przedstawiają swoje perspektywy, a nad tym czuwa ktoś, kto potrafi syntezować tę wiedzę i przekładać ją na konkretne działania.

To nie jest utopia. To po prostu efektywny model, który pozwoli nam uniknąć błędów i tworzyć rozwiązania, które naprawdę zmieniają życie na lepsze. To wizja, która napędza mnie do działania każdego dnia.

Wierzę, że im więcej osób zrozumie tę potrzebę, tym szybciej nasza Polska i cała Europa staną się miejscem, gdzie polityka jest inteligentna, empatyczna i naprawdę służy nam wszystkim.

Nie chodzi o to, żeby być ekspertem we wszystkim, ale o to, żeby umieć słuchać i łączyć kropki.

Potęga różnorodności: Przykłady udanych synergii

Chcę Wam pokazać, jak niesamowite efekty daje połączenie pozornie odległych światów. Sam widziałem takie cuda, gdy różne dziedziny spotykały się i wspólnie tworzyły coś, co pojedynczo byłoby niemożliwe.

Dziedziny połączone Obszar polityki / projektu Potencjalne korzyści Moje spostrzeżenia / wnioski
Informatyka + Psychologia + Socjologia Cyfrowe usługi publiczne (np. e-zdrowie) Łatwiejsza dostępność, większa akceptacja, redukcja wykluczenia cyfrowego Widziałem projekty, które z technicznego punktu widzenia były genialne, ale bez zrozumienia zachowań użytkowników kończyły na śmietniku. Empatia jest kluczowa!
Urbanistyka + Sztuka + Antropologia Rewitalizacja przestrzeni miejskich Stworzenie żywych, inspirujących miejsc, wzmocnienie więzi społecznych Często myślimy o miastach jako o budynkach. Ale to przede wszystkim ludzie i ich relacje. Sztuka może zdziałać cuda tam, gdzie architekci bywają bezradni.
Ekonomia + Ekologia + Prawo Polityka klimatyczna i energetyczna Zrównoważony rozwój, sprawiedliwa transformacja, nowe miejsca pracy To jest dziś pole bitwy, gdzie brak współpracy tych trzech dziedzin prowadzi do ogromnych napięć. Musimy to ogarnąć, inaczej polegniemy.
Medycyna + Inżynieria + Etyka Rozwój biomedycyny i biotechnologii Przełomowe terapie, ale też odpowiedzialne wdrażanie, unikanie nadużyć Tu stykamy się z kwestiami życia i śmierci. Bez głębokiej refleksji etycznej i społecznej, możemy pójść w złą stronę.

Nie bójmy się eksperymentować!

Moja osobista konkluzja jest taka: polityka to nie zbiór gotowych recept, ale ciągły eksperyment. A najlepsze eksperymenty to te, które łączą różne perspektywy, które odważnie wychodzą poza utarte schematy.

Przyszłość wymaga od nas elastyczności, otwartości i gotowości do ciągłej nauki. Nie możemy sobie pozwolić na powielanie starych błędów, zamykając się w swoich specjalistycznych bańkach.

Musimy rozmawiać, słuchać, a przede wszystkim – działać razem. Tylko wtedy stworzymy coś trwałego, coś, co naprawdę posłuży kolejnym pokoleniom Polaków i Europejczyków.

Wierzę w to z całego serca i będę Was do tego przekonywał na każdym kroku.

Podsumowując

Wierzę, że przyszłość polityki, tej prawdziwej, która ma służyć ludziom i rozwiązywać realne problemy, leży w przełamywaniu barier i budowaniu mostów między dziedzinami.

To nie jest łatwe zadanie, wymaga otwartych umysłów, gotowości do słuchania i odwagi do eksperymentowania. Ale jak pokazują moje doświadczenia, tylko w ten sposób możemy tworzyć rozwiązania, które są nie tylko skuteczne, ale i sprawiedliwe, empatyczne i trwałe.

Nie bójmy się wychodzić poza nasze bańki specjalizacji – tam, na styku różnych światów, rodzi się prawdziwa innowacja i siła, która może zmienić nasz kraj na lepsze.

To dla mnie nie tylko teoria, to życiowa misja.

Warto wiedzieć

1. Szukajcie programów finansowania, takich jak Horyzont Europa czy krajowe programy operacyjne (np. Fundusze Europejskie dla Nowej Gospodarki w Polsce), które często promują interdyscyplinarność i wymagają współpracy różnych sektorów.

2. Uczestniczcie w spotkaniach branżowych, konferencjach i warsztatach, które skupiają ekspertów z różnych dziedzin – często to właśnie tam nawiązuje się najbardziej wartościowe kontakty i rodzą się innowacyjne pomysły. W Polsce coraz więcej jest tego typu wydarzeń, zwłaszcza w obszarze innowacji i zrównoważonego rozwoju.

3. Wspierajcie i angażujcie się w działalność think tanków oraz organizacji pozarządowych, które często pełnią rolę łączników między światem nauki, polityki a społeczeństwem, promując holistyczne podejście do problemów.

4. Rozwijajcie kompetencje miękkie – umiejętność aktywnego słuchania, negocjacji, empatii i budowania relacji są kluczowe w pracy interdyscyplinarnej, ważniejsze nawet niż sama wiedza techniczna.

5. Pamiętajcie, że edukacja jest fundamentem. Warto naciskać na uczelnie i szkoły, aby włączały do programów nauczania elementy myślenia interdyscyplinarnego i promowały projekty zespołowe, łączące różne perspektywy.

Kluczowe wnioski

Polityka publiczna XXI wieku musi zerwać z myśleniem w silosach. Problemy są zbyt złożone, by rozwiązywać je z perspektywy jednej dziedziny. Kluczem do sukcesu jest interdyscyplinarna współpraca ekspertów z różnych obszarów – inżynierów, ekonomistów, socjologów, humanistów, artystów i etyków.

Tylko wspólny dialog, oparty na wzajemnym zrozumieniu i empatii, pozwoli tworzyć skuteczne, innowacyjne i sprawiedliwe rozwiązania, które naprawdę służą społeczeństwu i budują lepszą przyszłość.

Inwestowanie w “rozmowę” i przełamywanie barier myślowych to dziś najcenniejsza inwestycja.

Często Zadawane Pytania (FAQ) 📖

P: Dlaczego podejście jednodyscyplinarne, o którym piszesz, staje się „ślepą uliczką” w tworzeniu polityki?

O: Wiesz co, kiedyś sam tak myślałem – że wystarczy zebrać najlepszych z jednej dziedziny i gotowe. Ale życie, zwłaszcza ostatnie lata, boleśnie zweryfikowało ten naiwny pogląd.
Patrząc na to, z czym się dziś mierzymy – od skomplikowanej transformacji energetycznej, gdzie trzeba pogodzić technologię, ekonomię, ale też psychologię społeczną i ekologię, po to cholernie złożone cyberbezpieczeństwo, które dotyka nie tylko informatyków, ale też prawników, socjologów i nawet psychologów behawioralnych – widzisz, że jeden ekspert, nawet najlepszy, nie ogarnie całości.
To jest dokładnie tak, jak próbujesz rozwiązać sudoku, znając tylko zasady dla jednego rzędu. Pamiętam, jak na jednej z dyskusji o przyszłości miast, mój kolega, świetny urbanista, próbował przekonać ekonomistów do wizji zielonych przestrzeni publicznych.
Dla niego to był priorytet, dla nich – tylko niezrozumiały koszt bez “słupków” zysku. Totalny brak zrozumienia, bo patrzyli na to z zupełnie innej perspektywy.
To właśnie dlatego jedno pole widzenia to dziś za mało.

P: Skoro jedno pole widzenia to za mało, to jak dokładnie interdyscyplinarność pomaga tworzyć lepsze polityki, które „naprawdę odpowiadają na potrzeby obywateli”?

O: To nie jest tylko puste hasło z konferencji, to widać w praktyce! Kiedy łączysz te perspektywy, nagle zaczynasz dostrzegać rzeczy, które wcześniej były niewidoczne.
Pomyśl o programach rewitalizacji miast. Kiedyś to było proste: inżynierowie remontowali budynki, urbaniści planowali drogi. Efekt?
Odnowione fasady, ale ludzie i tak uciekali, bo brakowało życia, kultury, miejsc spotkań. A teraz? W programach finansowanych z funduszy europejskich, interdyscyplinarność to wymóg, nie opcja.
Musisz mieć obok siebie urbanistę, ale i socjologa, artystę, historyka, a nawet psychologa. Dopiero wtedy powstają przestrzenie, które nie tylko ładnie wyglądają, ale faktycznie służą ludziom – bo rozumieją ich potrzeby, historię danego miejsca, dynamikę społeczną.
To tak, jakbyś budował dom i zamiast mieć tylko murarza, masz też architekta wnętrz, psychologa, który doradzi, jak stworzyć przytulną atmosferę, i historyka, który zadba o zachowanie duszy miejsca.
Wtedy polityka przestaje być tylko zbiorem wskaźników na papierze, a zaczyna dotykać prawdziwych, ludzkich problemów.

P: Jakie są największe wyzwania w praktycznym wdrażaniu tej interdyscyplinarności i jak możemy je przezwyciężyć?

O: Oj, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić! Głównym wyzwaniem jest chyba mentalność – to, że przez lata byliśmy uczeni myślenia w silosach, w ramach własnej działki.
Nagle masz usiąść do stołu z kimś, kto myśli zupełnie inaczej, używa innego języka, ma inne priorytety. Pamiętam, jak na jednym z projektów próbowaliśmy połączyć ludzi z IT z ekspertami od prawa pracy – koszmar!
Każdy mówił swoim żargonem, na początku nikt nikogo nie rozumiał. Ale kluczem jest cierpliwość i otwartość. Trzeba stworzyć przestrzeń, gdzie ludzie czują się bezpiecznie, by zadawać „głupie” pytania, gdzie mogą uczyć się od siebie nawzajem.
Pomaga też, kiedy jest lider, który rozumie, że jego rola to nie narzucanie, ale moderowanie i tłumaczenie. Ważne są wspólne warsztaty, gdzie na realnych przykładach widać, jak perspektywa jednej osoby wpływa na drugą.
To wymaga przełamania barier, wyjścia ze strefy komfortu, ale kiedy już się uda, efekty potrafią zaskoczyć. Nagle okazuje się, że problemy, które wydawały się nierozwiązywalne, znajdują proste, a wręcz eleganckie rozwiązania.
To jest ta prawdziwa magia synergii.